Proces – Cichy Umysł

Cichy Umysł
(SMT - Silent Mind Technique™)
Połączenie Serca z Ciałem

  • Powoduje wyciszenie natrętnych, powracających oraz dekoncentrujących myśli, odbierane jako niepożądany wewnętrzny dialog, „paplaninę” umysłu, czy tzw. głosy narracyjne.

  • Uwalnia od mechanizmu blokującego wprowadzanie zmian w życiu

  • Uwalnia od mechanizmu tworzenia relacji z ludźmi opartych na komplementarnym, dysfunkcjonalnym wzorcu (np. osoba ulegająca – osoba dominująca; agresor – ofiara; ratownik – ten, który potrzebuje pomocy).

  • Zmniejsza tendencje do wchodzenia w związki uzależniające i współzależne, likwiduje mechanizm leżący u podstaw tworzenia toksycznych relacji z innymi ludźmi.

  • W dużym stopniu niweluje mechanizm będący podstawą różnego rodzaju uzależnień.

  • W efekcie uzyskuje się większą wolność w relacjach z otoczeniem i samym sobą oraz pełną swobodę działania nieblokowaną dotychczasowymi negatywnymi przekonaniami czy wpływem innych ludzi.

Umów się na spotkanie

    Co mówią klienci

    12.07.2024 Barbara – proces Cichy Umysł (SMT)

    Polecam każdemu proces SMT. Problematyczne sytuacje stają się łatwiejsze do zniesienia, cisza w głowie, wyraźniejsze postrzeganie zamiarów innych ludzi tzn. mniejsza podatność na manipulacje. Lekkość w wyrażaniu swojej opinii i przyjmowanie opinii drugiej osoby. Pozwalanie być drugiej osobie taką jaką chce być.

    Przed procesem główny moim problemem była relacja z partnerem, powtarzające się błędne decyzje, (manipulacja przez partnera kat / ofiara, odwracanie kota ogonem), lęk przed odrzuceniem. Problem było również, że ludzie się mnie czepiali o byle co.

    Problemy te miały negatywny wpływ na moje samopoczucie i życie. Dużo stresu, lekki sen, zamartwianie się, ciągle rozmyślanie dlaczego ja, dlaczego mnie to spotyka, lęk przed samotnością i długami, lęk przed ludźmi, że zostanę oszukana. Zawsze mialam duzo pracy w pracy,(szef choleryk, krzyczała na mnie wyzywała) brak docenienia, zależność od innych osób, pozwalałam na to by ktoś mnie źle traktował, brak ustalania własnych granic. czułam że inni mają prawa i ustępowałam (nie czułam że ja mam prawo też do czegoś lub do odczuwania czegoś).

    Punktem zwrotnym aby poszukać pomocy był brak satysfakcji z życia i ciągłe kłótnie z partnerem. Od dłuższego czasu zajmuje się rozwojem osobistym praktykując różne metody, aby żyć lekko łatwo i przyjemnie, od zawsze ciągnęło mnie do ułatwienia sobie życia. O terapii Peak States już dawno słyszałam, byłam na szkoleniu u osób, które nie są oficjalnymi terapeutami Peak States i częściowo używałam ich metod, co w późniejszym czasie okazało się nieskuteczne. Więc dalej szukam osób, które znają i są przeszkolone w metodzie Peak States.

    Po skończeniu procesu SMT zmieniło się w moim życiu, że udzie się mniej czepiając, są milsi. Zauważyłam dużą zmianę w relacji z partnerem, co przekłada się na lepszą komunikacje z partnerem (tak naprawdę to u niego zauważyłam największą zmianę brak chęci „głupiej” dominacji nade mną, jeśli są kłótnie to oooowiele lżejsze i dochodzimy do jakiegoś porozumienia). Odczuwam zmniejszenie lęku gdy jestem sama, czuje większą odwagę w stawianiu granic.

    Osiągnięte rezultaty pozytywnie wpłynęły na różne obszary mojego życia. Bardziej odczuwam co się zemna dzieje i jakie mechanizmy mi sie włączają czyli większa uważność – jestem bardziej obserwatorem. Poprawiła się moja relacja z partnerem, kłótnie są mniej intensywne, mniej chamskie. Kolejna zmiana, to mniej sie przejmuje opinią innych ludzi. Moje odczucia, na pewno więcej lekkości, i więcej pewności siebie i takie zwykłe niezwykłe odczucie, że jest lżej mimo, że jeszcze trzeba ze sobą pracować.
    Dziękuje

    26.06.2024 Anna – proces Cichy Umysł (SMT)

    Jako ogólne podsumowanie procesu mogę powiedzieć, że mój komfort życiowy z poziomu 4/10 wzrósł do 8/10. Te dwa ostatnie punkty są związane z moim zdrowiem fizycznym i na pewno zostaną osiągnięte w krótkim czasie. Jako osoba, która ciągle się rozwija, czułam irytację, że pewnych kwestii nie mogę przeskoczyć. Wiązałam duże nadzieje z tym procesem i nie zawiodłam się! Był to strzał w 10! Lekkość z jaką mi się teraz żyje jest wspaniała! Nie wiem jak mogłam tyle lat spędzić w takiej mrocznej atmosferze. Mój mózg pracuje teraz na innych obrotach. Mam inne cele, wartości. Widzę świat w lepszych barwach. Czuję się wolna! I to jest chyba najlepsze podsumowanie: czuje się wolna.

    Przed rozpoczęciem pracy najgorszą moją zmorą było toksyczne ,,łączenie się” z ludźmi. Odczuwałam emocję otoczenia, dostosowywałam się do wszystkich, czułam presję ciągłego starania się. Szarpały mną sprzeczne emocje: nie chciałam czegoś robić, ale coś mnie nakłaniało do tego. Czułam się przytłoczona codziennością. Mimo stałej pracy nad sobą, ciągle czułam ciężkość i marazm.

    W pracy to wszystko odbijało się na relacjach z najbliższymi współpracownikami. Zazwyczaj szło to w kierunku kłótni z częścią współpracowników albo służalczością wobec innych. Ciągłe szumy i głosy w głowie podpowiadające negatywne scenariusze zwiększały poziom stresu co odbiło się na moim zdrowiu fizycznym.

    W życiu prywatnym odczuwałam sporą presję posiadania ,,kogoś”. Jestem po rozwodzie, obecnie mieszkam w małym mieście, które nie jest moim rodzinnym miastem. Mimo wszystko odczuwałam sporą presję otoczenia jeśli chodzi o kwestię związków lub posiadania dzieci. Cała kumulacja tych złych emocji w którymś momencie wywołała u mnie spory kryzys zdrowotny. Stres był czynnikiem z którym najgorzej jest walczyć. Presja, złe emocje, niepokój wynikający z negatywnych podszeptów- to były katalizatory stresu. Mimo bardzo zdrowego stylu życia (zbilansowane jedzenie, aktywność sportowa, naturalne kosmetyki), mój organizm odmawiał posłuszeństwa. Lekarze nie byli w stanie znaleźć przyczyn tego złego samopoczucia i chorób.

    „Punktem zwrotnym” do poszukania pomocy była obawa, że w przyszłości jako terapeutka będę się ,,sznurowała toksycznie” z ludźmi co dodatkowo dołoży mi stresu.

    Po procesie SMT wiele rzeczy pozmieniało się na lepsze. Przede wszystkim zaobserwowałam, że jest cisza: w głowie, z otoczenia. Nie odczuwam negatywnych bodźców. Nie interesuje mnie reakcja ani opinia innych ludzi (chyba, że jest mi potrzebna i o o nią poproszę). Nie zwracam uwagi na inne osoby (ja jestem na pierwszym miejscu czyli tzw. zdrowy egoizm) – oczywiście nie chodzi tutaj o brak empatii wobec problemów innych ale o to, że inni ludzie nie decydują za mnie i ja nie podporządkowuje się pod dyktando innych tak jak to było kiedyś. Jestem bardziej pozytywna i zrelaksowana. Umiem wyciszyć umysł i skupić się na ważnych rzeczach. Umiem przebywać sama ze sobą i delektować sie ciszą. Jestem otwarta w stosunku do ludzi ale wyznaczam granice. Stałam się bardziej asertywna. Potrafię przełożyć złe wydarzenia na moją korzyść a gorsze momenty w logiczny sposób wytłumaczyć i zaakceptować. One mijają szybko i za chwilę się okazuje, że były śmieszne i nic nie znaczące. W pracy potrafię kontrolować moje reakcje zwłaszcza na sytuacje ,,nie po mojej myśli”. Wspieram swój zespół pozytywnym podejściem i widzę szanse nawet w trudnych sytuacjach. Lepiej śpię. Czuję się wypoczęta. Wstaję z nastawieniem: ten dzień będzie fajny. Kiepska pogoda nie wpływa na mój nastrój. Widzę siebie w bardziej pozytywny sposób. Nie obwiniam siebie za niepowodzenia. Odcinam się od ludzi mi niesprzyjających. Potrafię jasno powiedzieć, że coś mi nie odpowiada.

    Dziękuję serdecznie Anna

    01.03.2020 Katarzyna – Proces Cichy Umysł

    Mam 29 lat i przez cale moje życie zawsze wpadałam w sytuacje które nie były dla mnie dobre ale z jakiegoś powodu zawsze dałam się wciągnąć. Pewne osoby lub sytuacje przyciągałam jak magnes i nieświadomie brnęłam w patologiczne sytuacje które często cielesny się latami i pogłębiały. Takie życie kosztowało mnie wiele emocji i rujnowało wszystko co udało mi się zbudować, raz zwolnili mnie z pracy przez moje toksyczne relacje z innymi, stworzono że nie pasuje do miejsca pracy. Przyjaciele których miałam byli toksyczni, niezaradni życiowo, negatywni, manipulacyjni i krótko mówiąc cielili ze mnie energie do tego stopnia że byłam wiecznie wykończona i zestresowana. Największym problem było to że bez nich czułam jak bym nie istniała i myślałam że tego potrzebuje i nie widziałam innej opcji.

    Proces był trudny i miałam obawy że nie będę miała żadnych efektów albo że stracę przyjaciół. Dzisiaj już wiem że to była jedna z lepszych decyzji jakie podjęłam bo moje życie jest kompletnie inne niż 4 miesiące temu. Toksyczni ludzie praktycznie zniknęli, nic nie musiałam robić, po prostu byłam sobą. Ludzie którzy byli dla mnie ważni byli w stanie nawiązać ze mną lepsze kontakty ponieważ zaczęłam być o wiele bardziej autentyczna i przestałam szukać dramatów. Wcześniej miałam wrażenie ze dramat się nigdy nie skończy a teraz myślę ze jest milion dróg do jego uniknięcia/ominięcia a przede wszystkim nie przyczyniania się do jego kreowania.

    Kolejnym ważnym aspektem mojej egzystencji były natrętne myśli. To one nie pozwalały mi się zrelaksować i cieszyć życiem. Wiecznie wałkowałam w głowie te same sytuacje, czułam jak bym utknęła w czasie i nie było opcji zęby iść do przodu. Wiele sytuacji wydawało mi się nie do rozwiązania, dosłownie czułam jak bym utknęła, i to uczucie pojawiało się nawet kilka razu dziennie i za każdym razem jak myślałam o czymś “dużym” ważnym dla mnie np. Kariera czy relacje. Zdecydowanie nazwa tego procesu została dobrana nie bez przyczyny. Mam wrażenie że jest ciszej, jestem skupiona, spokojna, zadowolona, to jest teraz mój stan bazowy. Nawet jak ktoś wchodzi ze mną w negatywne interakcje (co się ostatnio praktycznie nie zdarza) i wyprowadzi mnie na chwile z mojego stanu, ja wiem że do niego wrócę i nie będę rozpamiętywać i trwonić czasu na angażowanie się w takie sytuacje. Jeśli już muszę się zaangażować to ostrożnie wybieram najlepsze rozwiązanie które prowadzi do jak najlepszego rozwiązania dla wszystkich zaangażowanych o ile mogę na takie wpaść i płynę dalej, skupiając się na swoim życiu będąc w tu i teraz. Cudowne uczucie, gdybym wiedziała że tak można zrobiłabym to jak miałam 18 lat, ten proces zmienił moje życie diametralnie w ciągu kilku miesięcy i ciekawa jestem gdzie byłabym dzisiaj gdybym zaczęła wcześniej.

    Dwa słowa o Pani Marzenie. Jest Pani najlepszym terapeuta jakiego w życiu doświadczyłam a było ich wielu z wielu rożnych nurtów. Moi rodzice zrujnowali mnie jako osobę i myślałam że nigdy się z tego nie wygrzebie, myślałam że skończy się to wszystko moim samobójstwem. Byłam już tak zmęczona, i myślałam że nie ma nadziei na zmianę. Dała mi Pani nowe życie, i bardzo pani za to dziękuje.

    Umów się na spotkanie